wtorek, 10 sierpnia 2021

22. Nowi mieszkańcy stajni - sesja kartonowa

Cześć. Jak Wam mijają wakacje? Ja jeżdżę konno w siodle westernowym (żeby mi to jeszcze wychodziło...), robię customy, a na czytanie książek brakuje mi czasu. Jeszcze dorabiam trochę u rodziców, wędząc domowe wędliny (ktoś chętny? Koło Grójca jestem). Wakacje się kończą, pogoda brzydka. Prawie codziennie u mnie pada, a trawa rośnie. Stąd też sesja kartonowa.

Już jakiś czas temu przyszły do mnie modele, na które byłam strasznie zafiksowana jako "dzieciak" (okej, może nie dzieciak, ale z pięć lat temu to było i trwało sobie do zeszłego tygodnia). A modele te to... Stare konie achał - tekińskie ze Schleich.


Na pierwszy ogień idzie ogier, który z całej rodziny chyba najmniej mi się podobał. Paradoksalnie, stał jednym z moich ulubionych modeli.


Jest obsypany drobniutkim, złotym pyłkiem, który mieni się w słońcu. Konik trafił do mnie w stanie niemal idealnym.


Ma wyrzeźbione żyłki na nogach i pysku. Wystają mu żebra, dokarmiłabym go 😂 Nie ma co się martwić - z natury są to konie bardzo szczupłe.


Ma tylko lekkie obtarcie na chrapach. A jego oczy są takie żywe, mimo że są całkiem czarne.


Jest taki dumny. Wypatruje czegoś z ciekawością. Dostał na imię Desert (z ang. pustynia).


Następna figurka to źrebię. Klaczka razem z tatusiem przyjechała z jednej stadniny. Wygląda na nigdy nie używaną.


Ma bardzo długie, chude nóżki i też wystają jej żeberka.


Pysio z drugiej strony. Ma rozjaśnione czoło, ale jest to tak delikatne, że nie wygląda nawet na odmianę. Otrzymała imię Goldi.


Przyszedł czas na klacz, kupioną od innej osoby. Trochę się na niej zawiodłam. Cena raczej okazyjna, zdjęcia niewyraźne. Mimo to stwierdziłam: "biorę", bo chciałam mieć pełną rodzinkę. I była jednym z moich najbardziej wymarzonych modeli. Jest trochę poobcierana na żebrach, ma brązowe plamki na tułowiu (wie ktoś jak to usunąć?). Gdzieś wyłapałem sposób z kremem na pryszcze. Po retuszu w programie graficznym nie będzie tego widać, sprawdzałam.


Dałam jej na imię Echo. To mój pierwszy pasący się model.

"Jest tam kto?" :)

Podsumowując, rodzinka prezentuje się całkiem fajnie, chociaż brakuje mi tu jakiejś dynamicznej pozy. Marzy mi się jakiś konik w galopie albo cwale (coś ala mold Cigar z Breyera), ale w skali LB. A Wy co sądzicie o tej rodzince? Ja powiem szczerze, że nowy achał ze Schleich nie przypadł mi do gustu. To do następnego!

Riley

2 komentarze:

  1. Cudowna rodzina. Gdzieś tam myślę sobie, że chciałabym je zdobyć, ale jeśli przypadkiem na nie nie wpadnę, to niestety się u mnie nie pojawią. Nowe achałki w ogóle mi ich nie przypominają, więc jestem całkowicie zawiedziona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rodzinka, aż zazdroszczę ;D Jeśli chciałabyś model ala Cigar, to może ogier pełnej krwi angielskiej Mojo Fun/Animal Planet przypadnie Ci do gustu?

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz (nawet niezbyt pozytywny) zachęca mnie do dalszego pisania. Za każdy serdecznie dziękuję! :)