Cześć. Dzisiaj przychodzę do Was z opisem ogiera andaluzyjskiego Schleich 2017. U mnie otrzymał imię Sztorm/Vasil (jako, że miałam spory dylemat).
Konik jest przedstawiony w kłusie. Jego maść to siwa jabłkowita. Malowanie - jak widać po nowszych Schleich - do najbardziej realistycznych nie należy. Zwłaszcza jasnosiwe jabłka. Mimo to, nie można odmówić mu uroku. Mój egzemplarz ma na zadzie lekkie otarcie - efekt działania moich młodszych sióstr. Na prawej przedniej nodze (u góry) ma marszczenia.
Grzywa przy końcówkach jest trochę dziwna, ale ładnie wyrzeźbiona. Gorzej z malowaniem - tak jak w przypadku grzywki, mam wrażenie, że została pomalowana zbyt dużym pędzlem.
Rzeźba głowy jest ładna, łagodna.
Ma wyrzeźbione trochę za duże strzałki.
I ostatnia sprawa związana z napisami pod brzuchem.
Za to u Szafira jest tylko "Schleich, designed in Germany '19" (opuściłam znaczki). Więc... Nawet nie wiemy, w jakim kraju został wyprodukowany. Jest tylko napisane, że został zaprojektowany w Niemczech. Jestem ciekawa, czy wszystkie nowości 2020 tak mają.
***
U mnie Vasil to miły konik, chociaż czasem rozrabia. Nie nadaje się dla początkujących, z tego względu, że jest dopiero zajeżdżany. Zdarza mu się spłoszyć i przez przypadek zrzucić jeźdźca, po czym jest bardzo zdziwiony, czemu ludź leży na ziemi. Patrzy wtedy swoimi słodkimi oczkami jakby chciał przekazać: "Przepraszam... Nie chciałem...". Jego ojcem jest Monsun. Posiada dwa imiona - Sztorm, wpisane w papierach i Vasil, którego zwykle używamy. Jest zbyt łagodny, by nazywać go Sztormem 😊
Ok, nie przedłużam tego posta.
Pa,
Riley